Zobaczcie, jak było na DOG DAY’u!
W sobotę wraz z Roccą wybrałam się na Dog Day – Festiwal Psich Smaków i Akcesoriów. Liczyłam przede wszystkim na to, że znajdę dla Rocki porządne, dopasowane szelki. Już raz zawiodłam się, kupując przez Internet szelki ManMat, które są ogromnie niewygodne w użytkowaniu, co więcej, nie przepada za nimi nawet Rocca, zatem nie chciałam powtarzać tego błędu. Chciałam też przyjrzeć się nowościom na rynku zwierzęcym oraz posłuchać żywieniowych wykładów. Można powiedzieć, że osiągnęłam połowiczny sukces :).
Ponieważ w ciągu tygodnia poprzedzającego Dog Day nie miałam dla Rocki zbyt wiele czasu, postanowiłam, że sobotę spędzimy razem, a zaczniemy ją długim, przyjemnym spacerem, zamiast od razu wyruszać do Soho Factory. Ta decyzja sprawiła, że baaardzo spóźniłam się na wykłady, które zostały dodatkowo przesunięte w czasie. W ten sposób dotarłam tylko na wykład dotyczący diety BARF, z którego zresztą nic nowego dla siebie nie wyciągnęłam. Nie przepadam za zbyt radykalnym podejściem do jakiejkolwiek diety, a prelegentka wciąż powtarzała, że psu NIE WOLNO na diecie BARF podawać nic „kontrowersyjnego”: żadnych jogurtów, puszek, nie wspominając już o ryżu czy innych zbożach – bo zaraz z pewnością umrze. Nie sądzę, aby psu stała się jakaś wielka krzywda, jeśli raz na jakiś czas dam jej popróbować troszkę pokarmu z mojego talerza. Również na dłuższych wyjazdach wspomagam się gotowymi karmami. Rocca zdaje się bardzo lubi takie odmiany. Porównuję to do sytuacji, w której człowiek, który na co dzień odżywia się zdrowo, sięga raz na jakiś czas po fast-food. BARFowi radykaliści, proszę, nie zjedzcie mnie za moje podejście :).
Po wykładzie przespacerowałyśmy się z Roccą pomiędzy stoiskami. Pomimo, że było około 15, to zdaje się, wielu wystawców już nie było – wielka szkoda. Mimo to, było co oglądać, a Rocca co i rusz była kuszona przysmakami stojącymi wprost na podłodze. Psów i ludzi kręciło się naprawdę sporo, Macałam wszystkie zabawki, które oglądałam wcześniej przez Internet, szukałam także dla siebie zwierzęcej koszulki, jednak nic nie wpadło mi w oko. Ostatecznie zatrzymałam się przy stoisku, gdzie zamówiłam dla Rocki szelki na wymiar, obrożę oraz smycz. Jakiej firmy? Zdradzę innym razem :). Czekam teraz na telefon z informacją, że moje zamówienie jest już gotowe. Oprócz tego kupiłam wreszcie osławiony Puller oraz niewielką zabawkę, w której można ukrywać smakołyki. Puller zdał już sprawdzian – dobrze wykonuje swoje zadanie, szarpanie z psem to czysta przyjemność i dla Rocki i dla mnie. Przyznam jednak, że rozmiar tej zabawki czyni ją bardzo nieporęczną, ale dobra zabawa rekompensuje tą niewygodę. Zabawka na smakołyki to JW Pet Playbites Caterpillar i jej testy jeszcze przed nami :).
Wystawców było mniej, niż się spodziewałam i trochę się na tym zawiodłam. Poza tym, chwilami manewrowanie z psem pomiędzy ludźmi, psami i stoiskami, próbując jednocześnie cokolwiek sfilmować, obejrzeć, wybrać i kupić okazało się zajęciem karkołomnym. Mimo, że Rocca miała sporo nowych wrażeń i przyjaznych spotkań z psami, nie zabiorę jej więcej na takie wydarzenie, krążenie między stoiskami to nie jest jej ulubione zajęcie. Chwilami, kiedy miały miejsce jakieś konkursy, robiło się naprawdę głośno – prowadzący pokrzykiwał do mikrofonu, psy szczekały, a ja próbowałam skupić się na wykładzie. Zapraszając na taką imprezę właścicieli z psami zastanowiłabym się, czy psom taki poziom głośności będzie odpowiadał.
Koniec końców, mimo niedociągnięć, dzień i imprezę zaliczam do udanych :). Byliście na Dog Day? Jakie wrażenia?